wtorek, 22 czerwca 2010

Noam Chomsky w kawałkach

Egoizm jądrem ludzkiej natury?

Jak sądzę, ani historia, ani nasze doświadczenia nie podważają sądu Adama Smitha i Davida Hume’a - bohaterów współczesnego chóru śpiewającego pochwałę egoizmu - zdaniem których współczucie i troska o dobro innych to konstytutywne cechy ludzkiej natury.

Przekonanie, że egoizm jest dominującym ludzkim instynktem, jest bardzo wygodne dla tych, co mają pieniądze i władzę, i pragną zniszczyć instytucje społeczne opierające się na sympatii, solidarności i wzajemnej pomocy. Najbardziej barbarzyńska część świata bogatych i trzymających władzę (…) jest zdecydowana rujnować opiekę społeczną, programy zdrowotne, szkolnictwo, czyli wszystko, co wywalczyło społeczeństwo i co służy publicznym potrzebom, a w bardzo małym stopniu umniejsza bogactwa i moc tych, którzy je mają. Bardzo im wygodnie wymyślać niestworzone historie, wedle których egoizm stanowi jądro ludzkiej natury, gdy chcą pokazać, że błędem jest troszczyć się, czy niepełnosprawna wdowa z drugiego końca miasta ma jedzenie i lekarską opiekę, czy dziecko z naprzeciwka ma dostęp do przyzwoitej edukacji. Czy istnieją solidne argumenty uzasadniające doktryny wygodne dla tych, którzy je tworzą? Ja się z takimi nie spotkałem.

Najlepszy porządek społeczny

Jeśli panujący dziś porządek społeczny jest jedynym odpowiadającym ludzkiej naturze, jak wyjaśnić fakt, że nie pojawił się nigdy wcześniej w dziejach ludzkości, że został narzucony całkiem niedawno, w Anglii i innych miejscach, i to przy użyciu przymusu i siły? (…)

Anarchia

Anarchia, tak jak ja ją rozumiem (w sposób, jak sądzę, dobrze uzasadniony, ale to już odrębna kwestia), to skłonność do takiego myślenia i działania, które próbuje rozpoznać struktury władzy i dominacji, domaga się, by wykazały swoją prawomocność, a jeśli nie może tego zrobić (co często się zdarza), stara się władzę ominąć.

Konrtola i DEZ-informacja

Bez wątpienia przemysł infotainment (informacji-rozrywki) to potęga. Jak jego szefowie byli łaskawi nam wyjaśnić, zajmuje się on z jednej strony wprowadzaniem kontroli off job (poza pracą) będącej przeciwwagą dla kontroli on job (w pracy), charakterystycznej dla tayloryzmu, systemu mającego zamienić pracowników w nieświadome niczego o posłuszne roboty; z drugiej strony zwracaniem uwagi ludzi ku “powierzchownym aspektom życia takim jak konsumpcja mody” i wdrukowywaniem im “filozofii ulotności życia”.

Fragmenty z: Jean Bricmont i Julie Franck (red.), “Chomsky”, Cahiers de l’Herne, nr 88, Paryż 2007

“Kalając własne gniazdo” - krytyka postmodernistycznej krytyki nauki

Gdy słyszę o “nauce białych mężczyzn” [white male science], zawsze przychodzi mi do głowy - wybaczcie - wyrażenie “żydowski wygląd”. (…)
Wielu naukowców brało wtedy czynny udział w życiu kulturalnym ówczesnej klasy robotniczej i próbowało kompensować klasowy charakter instytucji kulturalnych poprzez tworzenie programów edukacyjnych dla robotników lub pisanie książek przeznaczonych dla szerokiej publiczności - o matematyce, naukach i na inne tematy. I lewicowi intelektualiści nie byli bynajmniej jedynymi, którzy czymś takim się zajmowali. Dziwię się więc, gdy widzę, że lewicowi intelektualiści naszych czasów próbują pozbawić społeczeństwa poddane opresji nie tylko radości płynącej z wiedzy, lecz także narzędzi jego emancypacji, i oświadczają, że “projekt oświeceniowy” jest już martwy, więc trzeba porzucić “złudzenia” nauki i racjonalności - przekaz, który bardzo cieszy serca tych, którzy mają władzę, szczęśliwych, że mają te narzędzia na wyłączność.

Raison & liberté, Agone, Marsylia 2010



niedziela, 20 czerwca 2010

Symptom i choroba

W lipcowym numerze miesięcznika Le Monde diplomatique z 2009r. znalazł się bardzo ciekawy artykuł Sławomira G. Kozłowskiego (ekonomisty i profesora UMCS w Lublinie, który - o dziwo! - w przeciwieństwie do pracowników akademickich zachłyśniętych propagandą “jedynie słusznej idei” neoliberalnej, nie prezentuje postawy denkverbot - zakazu myślenia, jak to określił Žižek). “Rozważania o amerykańskim kryzysie gospodarczym” rozpoczynają się krótką ale bardzo treściwą i wymowną analizą systemu kapitalistycznego. Dowiadujemy się z niej, że rzeczywistość znacznie odbiega od usilnie propagowanego przez główny nurt dogmatu mówiącego, że kryzys jest aberracją na zdrowej tkance idealnego systemu gospodarczego.

The so-called financial crisis today is a symptom. The underlying disease is capitalism.
Rick Wolff, Capitalist Crisis, Marx’s Shadow,
MRZine, Monthly Review Foundation, 2008

Każda recesja gospodarcza czy kryzys w kapitalizmie powodowane są przez powstawanie nadwyżki podaży rynkowej w stosunku do efektywnego, tj. znajdującego swój wyraz w sile nabywczej kupujących popytu. Jest to bezpośrednią pochodną prawa akumulacji kapitalistycznej, podstawowego prawa ruchu kapitalizmu. Kapitalista, motywowany chęcią uzyskania maksymalnego zysku, przy tworzeniu produktów dla anonimowego rynku nie jest jednak pewien nawet tego, czy wytworzony produkt zostanie sprzedany. Wskutek tej niepewności musi stale konkurować, walczyć o bycie lepszym niż inni producenci. Musi więc przekształcać możliwie największą część wartości dodatkowej w nowy kapitał. Musi akumulować!

ANATOMIA KRYZYSU

Konieczność akumulacji powoduje, że kapitaliści inwestują znaczną część tworzonej wartości dodatkowej. Jest to niezbędne. Tylko dzięki temu można zostać kapitalistą i tylko dzięki temu można utrzymać swoją pozycję i mieć nadzieję na jej poprawę. Konieczność akumulacji powoduje także, iż z nowotworzonej wartości (marksowskie v+m) starają się oni wykroić jak największą porcję dla siebie (tj. zwiększyć wartość dodatkową - m), zmniejszając tym samym część przypadającą pracownikom, czyli płace (v).

Wynikiem akumulacji jest więc nie tylko zwiększanie potencjału wytwórczego i produkcji, ale także zmniejszanie siły nabywczej podstawowych mas konsumentów, tj. pracowników najemnych. Mamy więc dwie przeciwstawne tendencje: z jednej strony wzrost podaży, z drugiej zaś ograniczanie popytu.

Najogólniej konsumpcja robotników (pracowników najemnych) jest ograniczona przez ich siłę nabywczą (relatywne ubóstwo), będącą wynikiem procesu akumulacji. Konsumpcja kapitalistów limitowana jest zaś przez ich nieograniczoną dążność do zwiększania kapitału, czyli akumulacji. W wyniku tego wzrost popytu na dobra konsumpcyjne jest wolniejszy do wzrostu możliwości ich produkcji. Podział dochodów (nowo tworzonej wartości) między płace i zyski powoduje więc tendencję do ciągłego zakłócania równowagi między podażą a popytem.

Tendencja ta jest dodatkowo wzmacniana przez ciągłe wprowadzanie nowych technik, zmierzających do zastępowania pracy żywej przez uprzedmiotowioną (pracy przez kapitał, w terminologii ekonomii głównego nurtu), co oznacza postęp o pracooszczędnym charakterze. Substytucja pracy przez kapitał (marksowski “wzrost składu organicznego kapitału“) jest przyczyną trwałego bezrobocia (istnieniem rezerwowej armii pracy) oraz skutkuje dodatkową tendencją do ograniczania wysokości płac.

Prawo akumulacji kapitalistycznej powoduje, że gospodarka nie rozwija się równomiernie, że podlega ona cyklom koniunkturalnym. Nieuniknione są okresy (względnej) nadprodukcji. Kryzys oznacza brutalne przerwanie reprodukcji rozszerzonej. Pojawia się on nie dlatego, że zbyt mało dóbr jest wytwarzanych, lecz dlatego, że masa wytworzonych dóbr nie znajduje nabywców. Na końcu  opadającej spirali recesji produkcja i zapasy w magazynach spadają w większym stopniu niż siła nabywcza. Wówczas produkcja zaczyna ponownie rosnąć. Ten cykliczny ruch związany jest z kapitalistyczną własnością prywatną i produkcją dla zysku. Takie były przyczyny 25 cykli koniunkturalnych, które towarzyszyły amerykańskiemu kapitalizmowi do czasu jego pierwszego kryzysu w roku 1825”.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Wybory

Jak chyba wszyscy wiedzą już tylko kilka dni pozostało do dnia wyborów prezydenckich. Muszę przyznać, że kwestie polityczne dawno już nie powodowały takiego mętliku w mojej głowie. Najpierw dręczyło mnie pytanie, czy iść głosować. Po pierwsze żaden z kandydatów nie wydaje mi się idealnym, a po wtóre – system demokracji przedstawicielskiej nie spełnia swoich zadań. Mam iść głosować na człowieka, który w tym krótkim momencie potrzebuje poparcia społecznego, a zaraz po wyborach ma to całe społeczeństwo... Później w sprawach takich jak tarcza antyrakietowa czy Irak słyszę, że społeczeństwo nie powinno się wtrącać do ważnych kwestii, bo się nie zna i nie rozumie. Więc ja rozumiem, że społeczeństwo w oczach tych panów, którzy sobie usta wycierają „demokracją” jest zwyczajnie głupie. Na tyle głupie, żeby dać się nabrać i wybrać ich w wyborach. Pojawia się tutaj duży znak zapytania – czym wobec tego jest ta słynna demokracja? Mi to bardziej przypomina technokrację z pogardą dla społeczeństwa. Uważam, że w dobie tak zaawansowanej techniki informatycznej nie istnieją żadne obiektywne przesłanki, no chyba że ideologiczne lub dotyczące posiadania władzy, które by uniemożliwiały wprowadzenie demokracji bezpośredniej. Co więcej, absencja wyborcza to także jakiś głos, i to bardzo dobitny. Tyle, że komentatorzy polityczni usilnie nie chcą tego dostrzec. Nie głosowanie to głos na nie, dla wszystkich kandydatów, dla polityki państwa. Jak można mówić o przedstawicielstwie narodu, skoro zwycięzca otrzymuje np. 50 % głosów przy frekwencji rzędu 30 %? Prezydent 15 % Polaków...
Jednakże R. i E. na pikniku przekonali mnie, że do urny iść trzeba.
Zacisnąłem więc zęby i dokładnie prześwietliłem kandydatów. Nie ukrywam, że pierwotnie myślałem, aby poprzeć Komorowskiego. Niby wybór racjonalny, no bo ma największe szanse w starciu z „państwem policyjnym” Kaczyńskiego. Tylko byłby to głos przeciw własnemu sumieniu. Zarówno PO jak i PiS prezentują konserwatyzm społeczny i co gorsza są zwolennikami ideologii neoliberalnej w gospodarce. Czy mam głosować na prywatną służbę zdrowia, płatne studia, cięcia socjale, obniżanie podatków dla bogatych i likwidację miejsc pracy... Wiem, że nie wygra, ale sumienie będę miał czyste. Zdecydowałem, zagłosuję na kandydata związków zawodowych i Polskiej Partii Pracy, socjalistę Ziętka. Zgadzam się z jego postulatami, a w dodatku poparli go czołowi intelektualiści lewicy na Zachodzie, wśród nich prof. Noam Chomsky i reżyser Ken Loach.