Ostatniej niedzieli miałem możliwość wysłuchania kazania pasyjnego towarzyszącego Gorzkim Żalom. Diakon monotonnym głosem przekazywał grupce wiernych egzegetyczne prawdy, które jednak nie odbiegały od ogólnie przyjętych nurtów. W tym samym czasie w mojej głowie zaczęły kłębić myśli, którymi się z Wami chętnie podzielę. A dotyczyły one właśnie wydarzeń omawianych w kazaniu.
Jezusa postawiono najpierw przez Sanhedrynem, później dworem króla Heroda a na końcu przed samym prokuratorem Piłatem. A więc na drodze Jezusa stają trzy najważniejsze kręgi społeczeństwa (w rozumieniu bardzo uniwersalnym, odnoszącym się jak najbardziej do nas). Bóg-człowiek przedstawia Prawdę najpierw “kapłanom”, oni mają tylko swoje utwierdzone dogmaty, nie są w stanie i najpewniej nie chcą dostrzec Mesjasza, bo nie takiego się spodziewali. O silnym Mesjaszu mają już swoje wyobrażenie, którego się nie pozbędą na rzecz nędznego człowieka stojącego przed nimi. Atakują więc Jezusa “bronią teologiczną”
Drugi krąg stanowią bogaci, dziś nazwalibyśmy ich burżuazją. Obecni w każdym społeczeństwie. Przesyceni ziemskimi dobrami, zajęci tylko i wyłącznie sobą egoiści, znudzeni tym samotnym życiem w więzieniu pieniądza. W Nazarejczyku widzą kolejną zabawkę (dawno przestali już dostrzegać człowieka w innym człowieku), coś co na chwilę znów pobudzi ich wypalone hedonizmem zmysły. Widząc, że Jezus nie ma im do zaoferowania “nic ciekawego”, porzucają Go ze złością.
I wreszcie krąg trzeci - władza polityczna. Prokurator, to kolejna osoba, która w drugim człowieku nie widzi człowieka. Jezus, a najprawdopodobniej każdy, jest jedynie wrogiem lub sprzymierzeńcem. W tym binarnym widzeniu świata można albo z kimś o władzę walczyć i bronić swojego panowania, albo kogoś użyć do partykularnych celów. Piłat to zbrodniarz i żołnierz. Pytanie o prawdę nie stanowi filozoficznych rozważań. Sądzi, że Jezus mówi o rzeczywistym państwie, gdzieś poza granicami Imperium. Państwie, które być może da się najechać, podbić… Które może stać się zagrożeniem dla stabilności prowincji.
I w ten sposób Mesjasz zostaje niezauważony przez społeczną elitę, dostrzegają Go jedynie ci, którzy nie mają nic. Obok Niego przechodzą obojętnie “zawsze wierni”, biznesmeni i politycy.
Jezusa postawiono najpierw przez Sanhedrynem, później dworem króla Heroda a na końcu przed samym prokuratorem Piłatem. A więc na drodze Jezusa stają trzy najważniejsze kręgi społeczeństwa (w rozumieniu bardzo uniwersalnym, odnoszącym się jak najbardziej do nas). Bóg-człowiek przedstawia Prawdę najpierw “kapłanom”, oni mają tylko swoje utwierdzone dogmaty, nie są w stanie i najpewniej nie chcą dostrzec Mesjasza, bo nie takiego się spodziewali. O silnym Mesjaszu mają już swoje wyobrażenie, którego się nie pozbędą na rzecz nędznego człowieka stojącego przed nimi. Atakują więc Jezusa “bronią teologiczną”
Drugi krąg stanowią bogaci, dziś nazwalibyśmy ich burżuazją. Obecni w każdym społeczeństwie. Przesyceni ziemskimi dobrami, zajęci tylko i wyłącznie sobą egoiści, znudzeni tym samotnym życiem w więzieniu pieniądza. W Nazarejczyku widzą kolejną zabawkę (dawno przestali już dostrzegać człowieka w innym człowieku), coś co na chwilę znów pobudzi ich wypalone hedonizmem zmysły. Widząc, że Jezus nie ma im do zaoferowania “nic ciekawego”, porzucają Go ze złością.
I wreszcie krąg trzeci - władza polityczna. Prokurator, to kolejna osoba, która w drugim człowieku nie widzi człowieka. Jezus, a najprawdopodobniej każdy, jest jedynie wrogiem lub sprzymierzeńcem. W tym binarnym widzeniu świata można albo z kimś o władzę walczyć i bronić swojego panowania, albo kogoś użyć do partykularnych celów. Piłat to zbrodniarz i żołnierz. Pytanie o prawdę nie stanowi filozoficznych rozważań. Sądzi, że Jezus mówi o rzeczywistym państwie, gdzieś poza granicami Imperium. Państwie, które być może da się najechać, podbić… Które może stać się zagrożeniem dla stabilności prowincji.
I w ten sposób Mesjasz zostaje niezauważony przez społeczną elitę, dostrzegają Go jedynie ci, którzy nie mają nic. Obok Niego przechodzą obojętnie “zawsze wierni”, biznesmeni i politycy.