Idę za ciosem ;) Kolejny wątek zaczerpnięty z życia Oscara Romero. Tym razem stanowisko metropolity San Salwadoru wobec dwóch dość kontrowersyjnych zagadnień, aktualnych nie tylko w Ameryce Łacińskiej. (Oscar Romero. Życie. str. 399 - 402).
“Za wskazówkę dla chrześcijan w pełnych gwałtu okolicznościach panujących w Salwadorze biskup Romero proponował słowa z Medellin:
Chrześcijanie pragną pokoju i nie wstydzą się tego. Nie są jednak po prostu pacyfistami, ponieważ są zdolni do walki, lecz wolą pokój od wojny. Są świadomi, że nagłe i gwałtowne przemiany strukturalne bywają zwodnicze i same przez się nieskuteczne, a z pewnością nie licują z godnością narodu.
(…) Sama konferencja w Puebla poucza, jak odróżnić to, co można by określić jako marksizm będący ideologią przenikającą całość ludzkiego sposobu bycia, od tego, co może mieć wyłącznie charakter współpracy z ugrupowaniami podzielającymi tę ideologię. Naturalnie, jeśli marksizm rozumieć jako materialistyczną i ateistyczną ideologię, obejmującą całość ludzkiej egzystencji i podającą fałszywą interpretację religii, to całkowicie niedopuszczalne jest, żeby takie tezy przyjmowali ludzie wiary, przekonani, że istnieje Bóg oraz duchowa i niebiańska wieczność, realna w Jezusie Chrystusie dzięki Duchowi Świętemu. Oba sposoby życia całkowicie się wykluczają.
(…) Następnie arcybiskup ustosunkował się do marksizmu jako strategii politycznej:
Podobnie rzecz przedstawia się w wypadku strategii politycznej: wielu wykorzystuje marksizm jako przewodnik zdobywania władzy. Być może w tym drugim wypadku posługują się kłamstwem, które w rzeczywistości kryje w sobie największe niebezpieczeństwo, ponieważ taka marksistowska praktyka polityczna wywołuje konflikty sumienia, jeśli chodzi o użycie środków i metod, które nie zawsze są zgodne ze skierowanym do chrześcijan moralnym nauczaniem Ewangelii. Ta marksistowska praktyka polityczna może prowadzić również do absolutyzacji ludowych ruchów politycznych, do osłabienia chrześcijańskiego ducha osób w nich zrzeszonych, a nawet do odejścia od Kościoła, jak gdyby ze względu na swój wieczny punkt odniesienia nie miał on prawa do odgrywania kluczowej roli w ludzkiej działalności politycznej.
Próba podania właściwych wskazówek odnośnie do marksizmu była sprawą bardzo delikatną, a zarazem istotną, ponieważ antymarksizm był w dużej mierze wynikiem ledwie maskowanego sankcjonowania niegodziwości kapitalizmu. Arcybiskup powołał się na konferencję w Puebla:
Strach przed marksizmem powstrzymuje bardzo wielu ludzi od zmierzenia się z rzeczywistością ucisku, charakteryzującą dziki kapitalizm. W obliczu zagrożenia ze strony systemu, w sposób jawny naznaczonego grzechem, zapominają o konieczności piętnowania i zwalczania rzeczywistości, wszczepionej przez inny system, naznaczony grzechem w tym samym stopniu. (…)
Najlepszą drogą do przezwyciężenia marksizmu jest podjęcie z całą powagą opcji preferencyjnej na rzecz ubogich”.
“Za wskazówkę dla chrześcijan w pełnych gwałtu okolicznościach panujących w Salwadorze biskup Romero proponował słowa z Medellin:
Chrześcijanie pragną pokoju i nie wstydzą się tego. Nie są jednak po prostu pacyfistami, ponieważ są zdolni do walki, lecz wolą pokój od wojny. Są świadomi, że nagłe i gwałtowne przemiany strukturalne bywają zwodnicze i same przez się nieskuteczne, a z pewnością nie licują z godnością narodu.
(…) Sama konferencja w Puebla poucza, jak odróżnić to, co można by określić jako marksizm będący ideologią przenikającą całość ludzkiego sposobu bycia, od tego, co może mieć wyłącznie charakter współpracy z ugrupowaniami podzielającymi tę ideologię. Naturalnie, jeśli marksizm rozumieć jako materialistyczną i ateistyczną ideologię, obejmującą całość ludzkiej egzystencji i podającą fałszywą interpretację religii, to całkowicie niedopuszczalne jest, żeby takie tezy przyjmowali ludzie wiary, przekonani, że istnieje Bóg oraz duchowa i niebiańska wieczność, realna w Jezusie Chrystusie dzięki Duchowi Świętemu. Oba sposoby życia całkowicie się wykluczają.
(…) Następnie arcybiskup ustosunkował się do marksizmu jako strategii politycznej:
Podobnie rzecz przedstawia się w wypadku strategii politycznej: wielu wykorzystuje marksizm jako przewodnik zdobywania władzy. Być może w tym drugim wypadku posługują się kłamstwem, które w rzeczywistości kryje w sobie największe niebezpieczeństwo, ponieważ taka marksistowska praktyka polityczna wywołuje konflikty sumienia, jeśli chodzi o użycie środków i metod, które nie zawsze są zgodne ze skierowanym do chrześcijan moralnym nauczaniem Ewangelii. Ta marksistowska praktyka polityczna może prowadzić również do absolutyzacji ludowych ruchów politycznych, do osłabienia chrześcijańskiego ducha osób w nich zrzeszonych, a nawet do odejścia od Kościoła, jak gdyby ze względu na swój wieczny punkt odniesienia nie miał on prawa do odgrywania kluczowej roli w ludzkiej działalności politycznej.
Próba podania właściwych wskazówek odnośnie do marksizmu była sprawą bardzo delikatną, a zarazem istotną, ponieważ antymarksizm był w dużej mierze wynikiem ledwie maskowanego sankcjonowania niegodziwości kapitalizmu. Arcybiskup powołał się na konferencję w Puebla:
Strach przed marksizmem powstrzymuje bardzo wielu ludzi od zmierzenia się z rzeczywistością ucisku, charakteryzującą dziki kapitalizm. W obliczu zagrożenia ze strony systemu, w sposób jawny naznaczonego grzechem, zapominają o konieczności piętnowania i zwalczania rzeczywistości, wszczepionej przez inny system, naznaczony grzechem w tym samym stopniu. (…)
Najlepszą drogą do przezwyciężenia marksizmu jest podjęcie z całą powagą opcji preferencyjnej na rzecz ubogich”.